Przy gotowaniu – smętny strumień myśli

Foteczka zrobiona przez Gaelle Marcel dla Unsplash

Czym byłby mój pierwszy miesiąc po powrocie do (hehe) systematycznego blogowania bez zjazdu i stwierdzenia, że ja nie mam Wam nic do powiedzenia, to wszystko jest do dupy i w ogóle… W związku z brakiem pomysłu na wpis i siebie witam Was w strumieniu z myśli przy gotowaniu obiadu. Bo jak człowiek stoi nad patelnią, słuchawki mu się rozładowały, a radia nie słucha, bo tam agitacja ciągle, to myśli. A jak myśli, to przynajmniej może o tym napisać. Wtedy może się nawet wydać mądrzejszy niż jest naprawdę. Ale do rzeczy…

Dni ostatnio upływają mi w rytmie zmian na popołudnie w kołchozie pracy i narzekaniu. Narzekaniu na wszystko, wszystkich i wszędzie. Aż nie czuję się sobą od tego jęczenia. Możliwe że to dlatego, że wkrótce zmieniam swoje otoczenie. Jak? To w listopadzie dam Wam znać. Możecie się spodziewać więcej anegdotek.

Tak ostatnio ciężko myślałam nad tym, ile udało mi się ostatnimi czasy osiągnąć w życiu. Trochę buzia mi się od tego cieszy, trochę się sobą smucę. Bo w sumie… Gdybym powiedziała mojej szesnastoletniej ja, że za osiem lat będę siedziała w wynajętym za własne pieniądze pokoju w Poznaniu, mieszkając z dwójką wspaniałych facetów, którzy wspierają mnie i pomagają na tyle, na ile mogą… Że studiuję rzeczy, które mnie interesują i pracuję w firmie, w której mnie cenią… Szesnastoletnia ja pewnie postukałaby się w głowę. Z drugiej strony dwunastoletnia ja zapytałaby się mnie, dlaczego nie mieszkam jeszcze w Kanadzie i co z tym Harvardem… Och, jak rzeczy niesamowicie się zmieniają.

A i tak jakoś mam wrażenie, że bliżej mi do tej dwunastolatki, bo chociaż o niebo bardziej nieporadna w życiu i głupsza od szesnastoletniej wersji siebie, to jakoś tak bardziej pewna siebie, pewna ludzi, pewna świata.

Ostatnio też dni upływają mi na rozmawianiu z ludźmi, z którymi trochę potraciłam kontakt. To miłe, gdy pamiętają, miłe gdy piszą i miłe, że nadal chce się im utrzymywać znajomość, chociaż przecież nie jestem już tą samą osobą, co pół roku temu.

2 Comments on “Przy gotowaniu – smętny strumień myśli”

  1. Przy garach różne rzeczy do głowy przychodzą. I pytania na które nie ma odpowiedzi albo nie wypada jej szukać. Nie ma co patrzeć w przeszłość. A poza tym czyżby awans? Poziomy? Pionowy? A może na innej drabinie?

    1. Tak jakby na ukos trochę 😉 Póki co nie chcę pisać o szczegółach, ale nie dość, że na ukos, inna drabina, to jeszcze oparta o trochę inną ścianę 😛

Skomentuj Ania Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *