Gender Tag – nie zawsze byłam słodką dziewczynką

Z racji tego, że zostałam zbesztana na swoim profilu na fejsie, że znowu wrzucam jakieś kotlety (co jest nie tak z kotletami? O.o), a niestety nie mam czasu na kreatywne pierdolenie od rzeczy, wrzucam coś z mojej listy rezerwowej. Gender tag to jedna z tych rzeczy, które chciałam od pewnego czasu zrobić, ale tłumaczenie pytań okazało się być na tyle dużą przeszkodą, że odwlekałam ten wpis dość długo. W końcu jednak nadszedł czas.

Gdybyście chcieli dowiedzieć się więcej o samym projekcie Gender Tag i posłuchać sobie, co ciekawego ma do powiedzenia na ten temat twórca całego tego zamieszania, zapraszam Was na stronę oficjalną projektu. Na tej stronce możecie też sprawdzić jak wyglądały pytania w oryginale i jak bardzo zjebałam ich tłumaczenie.
Jak określasz swoją płeć i co ta definicja znaczy dla Ciebie?
Od zawsze uważałam się za kobietę. No dobra. Od zawsze to może stwierdzenie odrobinę nad wyrost, bo kobieta weszło dopiero w okolicach osiemnastki. Wcześniej czułam się dziewczynką. Jeszcze wcześniej po prostu dzieckiem. Aktualnie czuję się jak czterolatka. Wszystko wróciło tam, gdzie było.
A tak zupełnie serio – czuję się kobietą. A co to znaczy dla mnie? Niespecjalnie dużo. W praktyce oznacza to tyle, że moja druga od końca liczba w peselu jest parzysta. I tyle.
Jakie zaimek w kontekście siebie preferujesz?
To był ból w dupie do przetłumaczenia. Tragedia. Ogólnie w angielskim chodziło o to, jaki zaimek w kontekście siebie wolę: she, he, it, they. Tak zupełnie szczerze mówiąc, lubię być nazywana nią. Może dlatego, że całe życie używałam form żeńskich w swoim kontekście i nigdy nie czułam się z tym źle. Nigdy nie powodowało to żadnych konfliktów wewnątrz mnie.
Opisz styl ubrań, który najczęściej nosisz.
Od kiedy moja mama przestała mnie ubierać i zaczęła dawać wybór, zaczęłam nosić wyłącznie spodnie i jakieś brzydkie koszulki i koszule. Czasem brzydkie bluzki, które wtedy pewnie mi się podobały. Mama niespecjalnie ingerowała w to jak wyglądam, dopóki to co nosiłam było czyste i nie miało dziur. W okropnych jeansach i luźnych bluzkach czułam się okrutnie brzydko. Gruba, niewymiarowa i ogólnie paskudna. Im bardziej się tak czułam, tym bardziej chciałam się ukryć pod jeszcze większymi spodniami i koszulkami. Co oczywiście robiło z mojej figury takiego ładnego kloca. Pamiętam, że wtedy nie chciałam nosić krótkich spodenek, bo przecież miałam wielkie nogi, nie chciałam nosić koszulek bez rękawów, bo miałam ohydne ramiona. Dodatkowo z jakiegoś powodu strasznie wstydziłam się mojego dużego biustu. To też chciałam ukryć – każda bluzka z dekoltem wprawiała mnie w zakłopotanie, a później wręcz panikę.
Olśnienie spłynęło na mnie jakoś w połowie liceum. Wtedy odkryłam, że moich ogromnych ud nie będzie widać pod spódniczkami. Moja figura nie będzie klocem, jeżeli założę bluzkę, którą wpuszczę w spódniczkę. Szerokie ramiona wyrówna mi rozkloszowany krój tej spódniczki. Aktualnie tak właśnie się ubieram. Co ciekawe – teraz to w wielkich jeansach i koszulkach czuję się nieswojo, nago. Jakbym nie była sobą. Nadal czuję się trochę nieswojo, gdy noszę coś z dużym dekoltem, ale pracuję nad tym – coraz lepiej czuję się z własnym ciałem.
Taka refleksja mnie naszła, gdy przygotowywałam się do tego wpisu. W czasach, gdy nie umiałam poradzić sobie z własnym ciałem, naprawdę myślałam, że urodziłam się dziewczynką zamiast chłopcem. Poważnie rozważałam czy nie powiedzieć o tym dorosłym, ale zdecydowałam, że nie ma takiej potrzeby. Co gorsza mniej więcej w tym czasie odkryłam, że w sumie dziewczyny są tak samo pociągające jak chłopcy dla mnie… Rozumiecie, co to zrobiło w mojej głowie, prawda?
Omów swój wybór odnośnie włosów. Jak się czeszesz? Masz zarost? Wybierasz golenie czy jednak nie?
Ha! Od zawsze pociągało mnie ścięcie części włosów na zupełnie krótko… Ale teraz za bardzo podoba mi się moje czerwone włosie, żeby zrobić coś takiego. Długie włosy zawsze kojarzyłam z kobiecością, więc kiedy próbowałam się odciąć od swojego ciała, marzyłam o króciutkich włosach, takich na jeża. Nigdy jednak nie odważyłam się ich ściąć sama, chociaż wiele razy trzymałam już nożyczki w ręku. Teraz kocham swoje długie włosy, chociaż są bólem w dupie i trochę patrzę z zazdrością na krótkowłose koleżanki. Może kiedyś. Fryzury noszę różne – warkocze, kitki, spięcia, fale, loki, koki – te sprawy.
Zarostu jako takiego nie mam, nie ominął mnie niestety damski wąsik. Niespecjalnie się nim przejmuję, rzadko zauważam. Brwi nie reguluję, bo jestem leniwą bułą, a mój Luby ostatnio nawet nie zauważył, że coś takiego zrobiłam. A przecież wyglądałam zupełnie inaczej… Co do włosów jeszcze – przez naturę zostałam obdarowana włosiem na przedramionach. I to dość pokaźnym. Jeszcze w podstawówce/gimnazjum strasznie się tego wstydziłam i chodziłam zawsze w swetrach z długim rękawem, żeby nikt tego nie widział. Byłam też spanikowana przed wfem, bo sądziłam, że każdy będzie na to patrzył. Niektórzy patrzyli, niektórzy nazywali małpą albo babochłopem. Teraz już o tym nie myślę.
Jeżeli chodzi o golenie, to nogi i pachy są koniecznością. Niespecjalnie jest to z powodów norm społecznych, chociaż nie ukrywam, że trochę też, ale głównie: pocę się za bardzo, żebym mogła pozwolić sobie na włosy pod pachami, a włoski na nogach haczą niemiłosiernie o rajstopy. A bez rajstopek mi zimno. No i uda mi się obcierają o siebie i bolą. #problemygrubychlasek
Opowiedz o kosmetykach. Malujesz się? Malujesz paznokcie? Jakich mydełek i perfum używasz jeżeli w ogóle?
Maluję się czasem. Nie używam w ogóle podkładów i pudrów, bo potem nie można się wyczochrać się o koszulkę Lubego. Ponadto jestem blada jak śmierć i niespecjalnie chce mi się dobierać odpowiedni odcień tych maziadeł. Swoje syfki na twarzy noszę z dumą i raczej staram się im po prostu zapobiegać przez mycie twarzy. Lubię za to eyeliner i maskarę. Tylko dzięki tej ostatniej mam jakąkolwiek szansę na jakiekolwiek rzęsy. Cienie do powiek są dla mnie zagadką, a pomadek nie mogę używać, bo #całuski.
Co do perfum i zapachów kosmetyków, to zwykle wybieram lekkie, cytrusowe zapachy. No chyba, że jest coś miętowego. Wtedy zawsze biorę miętowe.
Zdarzyło Ci się kiedyś, że ktoś pomylił Twoją płeć? Jeżeli tak, to czy często zdarza Ci się to?
Raz w życiu zdarzyło mi się coś takiego. W autobusie. Byłam odwrócona twarzą do okna, jakaś pani zapytała Czy mógłby pan zabrać swoją torbę? Jej reakcja na moją twarz i ewidentnie żeński głos <3
 Odczuwasz czasem dysforię? Jeżeli tak, jak to wpływa na Ciebie?
Raczej nie. Moje zachowanie zwykle jest spójne z tym jak się czuję. Biorąc pod uwagę tylko płeć, oczywiście. Czuję się kobietą i zwykle tak się właśnie zachowuję. Czasem tylko jestem naleśniczkiem z twarożkiem. To budzi złość.
Opowiedz o dzieciach. Chcesz mieć dzieci? Chciałabyś zajść w ciążę, jeżeli byłoby to możliwe? Chcesz być rodzicem, który opiekuje się dzieckiem?
Aktualnie czuję się za młoda i za głupia, żeby być odpowiedzialna za życie. Ja swojego nie ogarniam, więc nie ma opcji, że ogarnę czyjeś. W przyszłości jednak pewnie chciałabym mieć dziecko, zajść w ciążę i przeżyć narodziny dziecka. Jak to jednak będzie – nie mam pojęcia. Myślę, że gdyby w moim/naszym (Luby tu jest jednak ważną częścią) pojawiło się dziecko, chciałabym opiekować się nim osobiście. Być tym rodzicem, który zawsze przy nim będzie. Może to kwestia tego, że Lubemu nie oddałabym pod opiekę nawet garnka z gotującym się ryżem.
Opowiedz o pieniądzach. Czy ważne jest dla Ciebie, żeby utrzymywać swoją rodzinę, jeżeli zdecydujesz się założyć ją? Ważne jest dla ciebie, żeby zarabiać więcej niż Twój partner? Wolisz płacić za rzeczy typu randki? Czy czujesz się nieswojo, gdy ktoś płaci za Ciebie lub proponuje coś takiego?
Na pewno chciałabym zarabiać. Aktywnie dokładać się do budżetu rodzinnego, nie żyć na rachunek rodziny. Jest mi natomiast zupełnie obojętne czy będę zarabiać więcej czy mniej niż Luby. Na spotkaniach z Lubym zwykle albo dzielimy rachunek i składamy się, albo prosimy o dwa oddzielne rachunki. Nie lubię, gdy ktokolwiek płaci za mnie lub proponuje coś takiego. Jeżeli jest to prezent ze strony tej osoby, staram się pamiętać o tym i odwdzięczyć się tym samym w przyszłości.
Chcesz powiedzieć coś jeszcze na temat Twoich doświadczeń z płcią?
Jak pewnie zauważyliście, moja przygoda z odkrywaniem płci chwilkę trwała. I nie ma w tym niczego złego. Cieszę się, że teraz jestem już na tyle duża, że jestem w stanie zrozumieć, dlaczego podziało się ze mną tak jak się podziało. Dlaczego byłam smutna, zła na siebie i swoje ciało. Cieszę się też, że mogę się z Wami tym podzielić i może popchnąć Was do jakiej refleksji. Bo tak naprawdę nic w naszej głowie nie dzieje się bez przyczyny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *