Ja kontra myśli #1 – zakupy w supermarkecie

No ależ jest cholernie gorąco w tym czerwcu. Popierdoliło tę pogodę czy co…? O. Mój ulubiony ochroniarz jest w pracy dzisiaj. Trzeba powiedzieć mu dzień dobry i uśmiechnąć się. Ha! Uśmiechnął się! Dobrze, dobrze. Wyrabiamy dobre odruchy u niego. Jeszcze trochę i będzie się cieszył na sam mój widok. To nie jest manipulacja, to jest robienie dobrych uczynków. Co prawda dla mnie, ale zawsze.

Dobrze, bobrze. Koszyk w dłoń i ruszamy w tę ekscytującą przygodę przez półki sklepowe. To czego ja w ogóle potrzebuję…? O bananki! Nie, bananki nie! Ooo… A co to jest? Hmm… Mechate, dziwne, nie po polsku napisane, przyjechało z Azji i jeszcze drogie jak skurwiel. To ja tego nie chcę. Jeszcze mnie zeżre jak będę spać. To co ja tu miałam… A. Bananki. Nie! Bananki nie!

Tup, tup, tup… Tup, tup, tup…

Coooofnij! Czy ja potrzebuję mąki? Nieeee… Przecież nie piekłam od miesiąca. *mąka patrzy na mnie zdecydowanie wyzywająco* No nie… Nie! O, cukier. Cukier mam, więc nie potrzebuję. Ale może… Trzcinowy… Anka, błagam, skup się. Po co tu jesteś? Chleb, szynka, ser i spadasz. Git? Git.

Tup, tup, tup… Tup, tup, tup…

♫ ♫ Przejmująco pachną lipy, rośnie mi po cichu broda
♫ ♫ Wieczór aż od dziewcząt kipi, może czeka mnie przygoda

Ooo… Batoniki. Nie, batoniki nie. Ale w sumie… To tylko złotóweczka, a do kawki po obiedzie… Moment. Przecież ja nie pijam kawki po obiedzie… Ale mogę zacząć! Mam przecież kawę i nawet mam mleczko. A jak nie wypiję mleka, to mi się popsuje i wyrzucę, a to jest marnowanie jedzenia. Są na świecie ludzie, którzy nie mogą sobie pozwolić na mleko bez laktozy do kawy, a ja mam ponad połowę swojego wywalić? A poza tym… Karton to jest papier, a jak będę wyrzucać mleko, to przecież nie wyleję nigdzie, bo będzie śmierdzieć, więc wywalę do odpadów zmieszanych razem z zawartością. A to jest nieekologiczne. Przez takie coś rosną wysypiska śmieci i przyroda umiera. Ha! Kup batonik – ocal Ziemię. No. I jesteśmy o jednego Marsa bliżej uratowania naszego domu przed globalnym ociepleniem i katastrofą ekologiczną. Bohaterka dnia, normalnie. Moje biodra będą mi musiały wybaczyć. W końcu nie na co dzień zostaje człowiek zbawicielem Ziemi.

Co ja tu jeszcze… Szynka. No tak. To ja wezmę tę, którą zawsze biorę. Ej, ciekawe ile to ma kalorii. Borze Szumiący, mogłam na to nie patrzeć. Dobra, kij z tym. Od tego batona i tak będę gruba. To ja jeszcze tylko rzucę okiem na półkę z przecenami. Ooo.. A co tu rzucili? No proszę. Parówki marki Tesco. Przecenione o 70%. Okazja! Skład… Hmm… Brzmi przepysznie. Szczególnie drobiowe mięso oddzielone mechanicznie. Mam w głowie wizję kurczaków wpadających do maszynki do mielenia. W całości. Nieee… To ja sobie odpuszczę. Ale… 70%… Odłóż, zostaw. Jak chcesz jeść ekonomiczniej, to szamaj trawę z trawnika przed blokiem, Januszu budżetu domowego, Grażyno ekonomii. W tej trawie i tak pewnie jest więcej mięsa niż w tym produkcie mięsopodobnym… Co tu jeszcze jest… Pasztet nie… Maliny nie… Śledzie w sosie kawowym z cynamonem nie… Jarmuż (heh) nie… Czekaj, wróć. Co? Jeszcze raz. Jakie śledzie? *ciemno przed oczami* To ja lepiej pójdę po serek.

Tak nawiasem mówiąc… Te śledzie to nie jest fejk, stworzony na potrzeby wpisu. Dowód na instagramie.

♫ ♫ Que Sera Sera, whatever will be will be
♫ ♫ The future’s not ours to see, Que Sera Sera

Serki bez laktozy, bo będą bolały brzuszki. Tak, tak. Ou. Mozzarella w przecenie. Nie, wróć. Ty nie jesz takiego sera. Ty nawet nie wiesz jak się je taki ser. Myśl, myśl… No pewnie ze smakiem. Żart słaby, ale za to nieśmieszny. Tam się chyba do tego jakieś pomidory daje, nie? To może bananki? Nie! Bananki nie. Dobra. Do dupy jest ten pomysł z mozzarellą. Lepiej stąd już pójdę.

♫ ♫ Chlebix, chlebix, chlebix
♫ ♫ chlebix, chlebix, chlebix
na melodię Fever: Dr. Mario Music

Ooo… A co tu jest w przecenie na półeczce z pieczywkiem? Bułeczunie z boczuniem. Hy, hy, hy! O złotówkę mniej za sztukę. To może… Nie! Chlebix. Jakiś tam biały chlebek, im tańszy tym lepszy. Czyli ogólnie chleb marki Tesco jest wykwintnym wyborem na chwilę przed wypłatą. To ja jeszcze tylko raz zerknę na półkę z przecenami. Sernik. Borze, tylko nie sernik. I tanio mocno. No, koleżanko. Jak będziesz chciała usprawiedliwić zakup pół kilograma sernika, który jest tragicznej jakości i obok prawdziwego ciasta nawet nie stał, a którego zakup pochłonie znaczną część twojego budżetu domowego, przeznaczonego na jedzenie? Hmm… No dobra. Tym razem wygrałeś, zdrowy rozsądku. Trzy rzeczy, które miałam dzisiaj kupić leżą grzecznie w koszyku. Ale może by tak… W ramach bycia grubą kupię sobie ogóreczka do kanapek? O. Dobry pomysł.

♫ ♫ Kobietą jestem ponad miarę swoich czasów
♫ ♫ nie bawią mnie umizgi bladych lowelasów
♫ ♫ ich miękkich palców dotyk budzi obrzydzenie
♫ ♫ już wolę łowić zające i jelenie

I piruet! Brawo, oklaski! Ogórki są tanie i pożywne i w ogóle super. Tylko… Trzeba je obierać. I kroić… Dobra. Trudno. Przemęczę się trochę i będzie git. Ogór zapakowany. O, bananki… A. Dobra. Dwa mi nie zaszkodzą. I tak jestem gruba. 


I do kasy! 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *