Ochłapki z myśli #4 – szczekający pan z waflami ryżowymi, #jakżyć i zła piosenka

A dzisiaj w Ochłapkach dwie anegdotki o dziwnych rzeczach, które zdarzyły mi się na mieście, słówko o dorywczej pracy na targach, link do dobrego tekstu o tym, że czytanie jest przereklamowane i inne!

1. Mam takiego kolegę. Poetę. Czasem sobie śmieszkujemy na czacie. Czasem wychodzą z tego przyjemne dialogi. I tak właśnie z rozmów z Frankiem:

– I jeszcze mi się ważność dowodu kończy za tydzień… #jakżyć
– #krótko

2. Tuptam sobie któregoś razu z miasta ze słuchawkami w uszach i patrzę na plac zabaw niedaleko mojego bloku. A tam taka scenka: dwóch chłopców bawi się mieczami świetlnymi. Jeden ma czerwony miecz, drugi niebieski. No przemiłe. Co więcej, mówią do siebie po angielsku, jeden z chłopców jest Azjatą i mówi z mocnym akcentem. Czasem Poznań mnie tak jakoś zachwyca. Moment, w którym skośny krzyknął to charakterystyczne NOOOOOO…!!! <3 Aż czasem chce się wychodzić po te zakupy, serio.

3. Inna sytuacja z wychodzenia na miasto. Tuptam sobie na przystanek tramwajowy. Normalnie – płaszczyk, szalik, czapeczka, trampeczki, słuchawki w uszach. Pełna kulturka. No i stuptuję sobie ze schodów, a tam z naprzeciwka idzie jakiś pan. Niespecjalnie się nim zainteresowałam. Pan natomiast zainteresował się mną. Podszedł blisko i… Naszczekał na mnie. Poważnie. Normalnie stanął, naszczekał, warknął i sobie poszedł. Potem widziałam go pod sklepem z wielką torbą pełną wafli ryżowych. To wiele tłumaczy. Nikt normalny nie kupiłby całej torby wafli ryżowych. Na bank.

4. Z nowości w moim życiu, to pracuję sobie aktualnie na targach. Jest ekstremalnie miło, bo zajmuję się obsługą ludzi z wejściówką media. To w większości dziennikarze, ale chyba nie tylko. Tak czy inaczej od wtorku do piątku będę im parzyła kawkę z ekspresu i pomagała się odnaleźć, na wypadek gdyby tego potrzebowali. Mam masę anegdotek z tej pracy, ale póki co ich nie spiszę, bo to za długie paskudztwo na Ochłapki. Postaram się ogarnąć temat na weekend i ogólnie opisać jak wyglądała taka praca. Póki co powiem, że jest przemiło. Problem jest tylko jeden – po pracy nie mogę patrzeć w ogóle na kawę, bo robi mi się źle od niej. Za dużo przebywam w jej oparach.

5. Czas jak zwykle w tym okresie roku przelatuje mi między palcami. Jest już początek lutego, a ja nadal mam wrażenie, że dopiero co byłam w domu na święta. Straszne to jest trochę, ale nie panikuję. Jeszcze. Jak zwykle w lutym staram się też zainspirować do pisania wierszy, ale w tym roku idzie wyjątkowo opornie. Poezja nie sprawia mi już takiej radochy. Może to przez to, że nie ma śniegu. Tak, szukam sobie wymówek.

6. Rozmawiałam sobie z taką moją dobrą koleżanką z uczelni o tym jak pisze się na klawiaturze. Doszłyśmy do wniosku, że tak na sucho to chyba nie potrafimy powiedzieć np. jak się robi polskie znaki czy wielkie litery. To wszystko jest tak bardzo intuicyjne. Co więcej, ostatnio pisałam sobie tekst po angielsku i zamiast napisać sign napisałam siebie, bo moje palce po si znają właśnie taką końcówkę. A teraz na przykład nie wiedziałam jak napisać wykrzyknik… Takie tam.

7. Piosenka na dzisiaj to LuHan – Lu. Jest zła. Okrutnie. Tak zła, że aż uśmiecham się do siebie, gdy jej słucham. God. Nie pytajcie, gdzie ją znalazłam, naprawdę. I nie pytajcie, dlaczego katuję nią Was. Hue, hue, hue.

8. I dzisiaj polecam Wam fajny wpis tattwy. Pisze w nim o tym, że czytanie jest przereklamowane i w ogóle to akcje przeczytam 52 książki w 2016 roku są odrobinę głupie. Śmieszne. Ja bym tak osobiście była za akcją… Będę myślał/będę myślała przez 366 dni w 2016 roku. To byłoby takie piękne <3 Tutaj też taka chwilowa refleksja z przeszłości. Miałam takiego kolegę. Fajny całkiem, przystojny, może trochę zbyt bucowaty, ale z taką twarzą to chyba mógł. Na gitarze grał (źle). I tak ten właśnie chłopak, mężczyzna już prawie, chadzał sobie na koncerty. Muzyki rzec można byłoby… wyrafinowanej. I totalnie, absolutnie, zupełnie nic z nich nie wynosił. Naprawdę. Poleciłam mu kiedyś (wierząc jeszcze w jego dobre intencje i… mózg) parę ciekawych książek. Ot, takich do porozkminiania po skończeniu. Kurcze. Pustka. Pustka w oczach. Nie bądźcie nim. Czytajcie dobre rzeczy, rozumiejcie, słuchajcie, rozkminiajcie, jedzcie warzywa.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *