Jak być dobrą cosplay’erką? – Ból dupy #2


Jak wiadomo nie od dziś – internety kochajo listy i innego rodzaju badziewia z numerkami. No to stwierdziłam, że tę akurat kupę wrzucę w taką formę. Po prostu serce mi się kraja czasem jak widzę takie małe dziewczynki, które nie wiedzą jak się zabrać za cosplay. Stwierdziłam, że pomogę. Ta lista tutaj to nie tylko moja opinia, a ich zbiór z różnych ust. Więc hejty kierować proszę nie tylko do mnie. I tak, tak. Zdaję sobie sprawę z tego, że cosplay’erki to taki wdzięczny i łatwy temat do krytykowania. I że w sumie to trochę nie wypada się z nich śmiać. Jak to dobrze, że praktycznie nie mam już godności osobistej.

Zaczynamy!

Znajdź postać, która do Ciebie pasuje.

Masz mały biust a chcesz cosplay’ować Tsunade? Nie ma problemu! Nikt przecież nie zauważy tak subtelnej różnicy. Jej biust wcale nie koresponduje z charakterem, nie? Chciałabyś zrobić cosplay niskiej postaci, ale jak na złość jesteś wysoka? Nie ma znaczenia! Możesz do tego założyć nawet buty na wysokim obcasie. Jak ktoś powie, że nie pasujesz do tej bohaterki to zawsze możesz go zbluzgać na fanpage’u. Polecam.
Ogólnie mówi się, że w sztuce dużą rolę odgrywa kontrast. Jasne barwy zestawia się z ciemnymi, dobre postacie ze złymi. Cosplay to też forma sztuki, więc nie bój się wybierać postaci, które są zupełnie inne niż Ty. Jeżeli jesteś nieśmiałą osobą, to taka Sakura z Naruto będzie świetnym wyborem. Jak powiedzą, że nie pasujesz, to pacz końcówka poprzedniego akapitu.

Załóż sobie fanpage.

Nieważne, że tak naprawdę nie masz jeszcze fanów. Jeżeli się pojawią, to przecież nie będziesz ich trzymać w swoich znajomych na Fejsie, prawda? Lepiej od razu zarezerwować miejsce na tych idiotów ludzi. Fanpage oczywiście nie służy do dzielenia się ciekawymi informacjami ze swoimi fanami, a do robienia gównoburzy. Dla niewtajemniczonych: gównoburza to jest wtedy, gdy jakiś debil człowiek ma inne (czyli złe) zdanie niż Ty. Wtedy trzeba go zjechać. I to się właśnie robi za pomocą gównoburzy na fanpage’ach.
Fanpage przyda Ci się też wtedy, gdy już zrobisz cosplay i swoją pierwszą sesję do niego. Pamiętaj, żeby spamować swoimi zdjęciami tak często jak tylko jesteś w stanie. Na pierwszej sesji zrób jakieś 1500 fotek i wrzucaj je przez kolejne pół roku. Nikt się nie połapie, że to ciągle ten sam strój.

Stwórz swój pierwszy (i może ostatni) cosplay.

Do pierwszego cosplay’u nie są Ci potrzebne duże umiejętności. W sumie… Nie są Ci potrzebne żadne umiejętności. Perukę i strój kup sobie z jakiegoś sklepu. Makijażu praktycznie nie potrzebujesz, bo przecież Twoje rysy twarzy i tak nie mają znaczenia. Ewentualnie możesz sobie rypnąć jakieś soczewki. Ale to w sumie też nie jest jakoś specjalnie potrzebne.
Jeżeli nie stać Cię na strój, to raczej odpuść sobie szycie czy inne dłubanie. Zrób po prostu sesję w peruce i samej bieliźnie. To nie jest cosplay? No jak to nie! Oczywiście, że jest. Przecież na pierwszy rzut oka widać, że to taka ładna Asuna! A jeżeli pod takimi fotami dodasz jeszcze link do PayPala, to może uzbierasz na inny strój. Jeżeli nie, to możesz taki myczek powtórzyć w innej peruce. Do skutku.
Oczywiście nie można cały czas mieć na sobie tego samego stroju, prawda? Gówno prawda! Oczywiście, że można. Po prostu trzeba robić zdjęcia w różnych miejscach i pod różnymi kątami. Spokojnie, nikt się nie połapie.
Do sesji w ogóle warto jest zaprosić swoją dużo brzydszą i grubszą koleżankę, która ma własnoręcznie (czyli beznadziejnie) zrobiony strój. Wtedy będziesz wyglądać o 300% lepiej!

Znajdź cosplay’erkę, którą będziesz hejtować.

W tej branży nie ma lekko. Jeżeli chcesz być na topie, to kogoś musisz nie lubić. Po wybraniu jednej takiej dziewczyny gównoburze na fanpage staną się dużo łatwiejsze. Warto czasem pościągać trochę zdjęć tej cosplay’erki i przerobić je jakoś fajnie, a potem wrzucać do neta anonimowo. Sukces murowany. Jeżeli nie wiesz na kogo się zdecydować, popatrz sobie na jakieś strony typu Hejted i sprawdź na kogo aktualnie ludzie najbardziej narzekają. Oczywiście w przyszłości hejt może przerzucić się na kogoś innego – wtedy Ty też możesz zmienić swój obiekt hejtu, ale to nie jest wymagane.

Jedź na konwent i narzekaj. Dużo.

Na to, że jest gorąco, że jest zimno, że nie masz osobnej łazienki, że w sleepie jest za dużo osób, że w ogóle na konwencie jest za dużo osób, że ktoś Ci coś ukradł, że ktoś zmacał, że nie zmacał, że ciągle robią zdjęcia, że nikt nie chce z Tobą zdjęć… Opcji jest nieskończenie wiele.
Po konwencie oczywiście też możesz sobie ponarzekać. Albo nawet zrobić gównoburzę na Fejsie. Sprawdzony sposób, żeby zwrócić na siebie uwagę i zyskać jeszcze większą popularność. Może nawet zauważą Cię organizatorzy i zwrócą kaskę za wejściówkę? Kto wie?

Udawaj, że na niczym Ci nie zależy i że wszystko przychodzi Ci bardzo łatwo.

Ten strój? Och, zrobiłam go wczoraj w 12 min. A ta peruka kosztowała może jakieś 500 zł. No prawie tyle co nic! To zawsze dobre teksty. Nie możesz pokazać ludziom, że cosplay to ciężka praca. Jeżeli byłaś już na tyle głupia uparta, żeby spędzić nad strojem kilka tygodni i zrobić każdy element własnoręcznie (nie polecam tego – lepiej kupić), to mów przynajmniej, że zajęło Ci to najwyżej 0,3% prawdziwego czasu. Inaczej ludzie przestaną Cię szanować i zaczną nazywać tryhardem. A tego nie chcesz. Oj, nie chcesz.

Nie rób cosplay’i z niszowych anime.

Zupełnie bez sensu jest przebieranie się za postaci z nieznanych tytułów. Myślisz, że ktoś będzie chciał z Tobą wtedy zdjęcie? Nie ma szans! Ludzi naprawdę nie nudzi dwunasty Kuroko i reszta jego zespołu, których imion nikt nie pamięta. Serio. Każdego kolejnego Naruto, Kirito czy tego kolesia z Tokyo Ghul ludzie witają z taką samą ekscytacją. Nawet 3 lata po tym jak popularność tej serii drastycznie spadła.

Zapomnij o dobrej zabawie.

Tak jest, Koleżanko. Cosplay to ciężka praca. Tu nie ma miejsca na zabawę, nowe kontakty, wyjazdy czy inne takie głupoty. Tu trzeba zapieprzać, bo inna Cię wygryzie. A tego przecież nie chcesz, prawda? Pamiętaj, dopóki nie znienawidzisz cosplay’u – robisz coś źle. Nie w tym kierunku masz iść. I pamiętaj, że jeżeli odejdziesz w którymś momencie, to jesteś od razu skończona. Najpierw będzie fala hejtu, a potem wszyscy o Tobie zapomną. Więc bujaj tyłek i leć!

To na tyle. Ból dupy jednak nie jest martwy!

Żeby nie było – tak, ten wpis jest przesadzony. Tak, traktuje temat cosplay’u w bardzo niemiły sposób. Tak, jest ironiczny. I tak, nie powinien być brany na poważnie. Jeżeli ktoś poczuł się nim urażony, to nie jest mi przykro – ma zmusić do myślenia. Otaku dzień w dzień krytykują cosplay’erki  za wszystko i nie jest to ok. Przejrzyjcie się czasem w lustrze, ludzie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *