7 myśli poświętnych

Dni między świętami i sylwestrem to dość przyjemny czas. Właściwie nie ma się co już spinać, można po prostu odpocząć, nastroić się dobrze na nowy rok i pomyśleć o zakończonym dopiero co świętowaniu.

1. Święta w domu są zawsze bardzo magiczne. Szczególnie, że jest to dom, w którym się wychowałam. Są tam takie rzeczy, które pamiętam od urodzenia. Zupa śledziowa, opłatek na białym talerzyku, poddenerwowana mama, tata odlewający ziemniaki. I taki szczęśliwy gwar domu, wypełnionego parą, ciepłem, miłością i zapachem choinki.

2. Zdejmowanie i wieszanie firan na karniszach, które są przyczepione do sufitu, to jedna z tych aktywności, które na bank czekają na mnie w piekle. Szerokie na całą ścianę, długie prawie do ziemi, ciężkie… A wieszać je można tylko ze stołu, bo człowiek za krótki na wieszanie z krzesła. Miodnie.

3. Prezenty może i są przereklamowane, ale mina brata, który rozpakowuje prezent dla swojej córki od kochającej siostry-cioci i jest to flet… Bezcenna. W ogóle prezenty są spoko opcją. Tak ogólnie nie godzę się z tym, że one muszą być jakieś nieziemsko magiczne i cudowne. Tata dostał od mamy skarpetki, mama od taty garnek, ale i tak najważniejsze było (jak zakomunikowali mi rodzice), że po prostu przyjechałam.

4. Pośród ogólnie panującego sporu między zupą grzybową a barszczem moja rodzina murem stoi za opcją inne i gotuje zupę śledziową. Właściwie nie ma tam za dużo gotowania… Bardziej to krojenie i studzenie… Tak czy inaczej jest pyszna. Ot, i jeden konflikt w rodzinie mniej.

5. Nie wiem czy wasze rodziny również doszły do takiego wniosku jak my ale… Czy wy wiecie, że święta odbędą się nawet jak nie umyjecie okien dla Jezuska? Ja wiem, że to nie jest zbyt popularna opinia, ale naprawdę święta pomimo tego się wydarzą. Więc zamiast umartwiać się przed tą całą straszną Wigilią weźcie wrzućcie na luz. W pierwszy dzień świąt naprawdę może zjeść pizzę. Nikt nie osądza. Szczególnie pizza. Pizza rozumie.

6. A skoro już o przygotowaniach do świąt mowa. Czy wy ludzie szykujecie się na spotkanie z najbliższymi, czy na jakąś wojnę? Jeżeli to pierwsze, to po co ten cały stres i krzyki? Jeżeli natomiast to drugie… To uważam, że zasieki z prezentów trzeba zrobić jeszcze na klatce, a pierwsze okopy już za progiem. Do tego pole minowe z pierożków na trasie kuchnia-salon i jesteśmy urządzeni. Sprawę można też rozwiązać bardziej pokojowo: na oknie powiesić lampki, układające się w napis Wesołych mam was w dupie i wyłączyć telefon.

7. Nieperfekcyjne święta to wcale nie jest jakiś przytyk dla organizatorów. Co z tego, że obrus nie jest idealnie wyprasowany, na szafce został płyn do czyszczenia powierzchni drewnianych, a pies właśnie wniósł piasek na korytarz? Przecież to tylko rodzina, nie ma co denerwować się, że dziecko rozsypało mąkę na cały blat w kuchni, kawa wyszła Ci za mocna, a sernik opadł. Luz, bo oszalejemy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *