#prayforParis, czyli ja się wylogowuję – Ból dupy #5

Dlaczego wczoraj nie było wpisu? Co się ze mną dzieje i dlaczego znowu udaję, że to całe pisanie mnie nie dotyczy? Bo przecież mogłabym spokojnie wrzucić tu kolejny tekst z wyzwania i udać że nic się nie dzieje. A przecież to zupełne kłamstwo. Tak w skrócie: ten tekst jest o tym, że trochę to częścią ludzi gardzę i wylogowuję się, bo już nie chcę tego czuć.

Wejście wczoraj do internetu było jak strzał w stopę – na facebooku jedni kłócili się z drugimi o to, kto zawinił, inni zmieniali swoje profilowe na takie w kolorach francuskiej flagi, inni komentowali politykę zagraniczną, inni wrzucali zdjęcia z modlitwami do bogów, którzy prawdopodobnie i tak mają to wszystko w dupie. Jeszcze inni wyśmiewali wszystko, bo nie są jeszcze dojrzali na tyle, żeby współczuć. Albo w ogóle czuć… I jakoś tak cholernie mało było w tym całym pieprzeniu człowieka. Takiego prawdziwego. Takiego, który stracił życie, godność. Takiego, który stracił kogoś bliskiego. I wiecie co Wam powiem? Trochę Wami wszystkimi gardzę.

Nienawiść rodzi nienawiść. To jest tak proste. Ty pisząc, że ktoś nie ma prawa żyć, że należy się przed nim zamknąć, wprowadzić większą kontrolę tworzysz nienawiść. A wiesz jak ona działa? Wraca. Może zatoczyć ogromne koło, możesz o niej zapomnieć, ale ona do Ciebie wróci. Ot, taka prosta fizyka prostych uczuć.

Ja się wylogowuję. Na pewien czas znikam, bo dosłownie mam dość patrzenia na część z Was. Na Wasze puste i irytujące dyskusje na Facebooku, na posty na Tumblrze i na te pieprzone hasztagi, które nie znaczą nic więcej jak tylko… No cóż. Czas chyba przestać pisać w złości, bo ona rodzi tylko złość. A ja nie lubię być zła.

Uwielbiam to, że mogę pozwolić sobie na obojętność. Na niezajmowanie żadnego stanowiska. Mogę pozwolić sobie na wylogowanie się z tej dyskusji. Odcięcie się od głupich znajomych, którzy albo przesadnie deklarują miłość i te wszystkie inne bzdety, albo grożą złapaniem za broń. Wszyscy jesteście trochę śmieszni. Dlatego ja sobie daję odpocząć.

Tak tylko nawiasem… Rzeczywistość nie jest czarno-biała. Nie jest też niebiesko-biało-czerwona… Bez względu na to jak wygląda Wasze profilowe na Facebooku. Rzeczywistość za to ma czasem barwę hipokryzji, bo terroryzm to nie jest coś, co się stało nagle.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *